Czymże więc jest modlitwa serca? Co jest jej istotą? Co ją odróżnia od zwykłej modlitwy?
Mówiąc obrazowo jest nią zjednoczenie naszego serca z sercem Jezusa (i stąd ta nazwa modlitwa serca); mówiąc zaś bardziej precyzyjnie (co jest charakterystyczne dla opisu terminu modlitwa kontemplacyjna) jest nią całkowite ogołocenie siebie ze wszystkiego, co jest mną i stanięcie w takiej nagości przed Chrystusem, by to On mnie wypełnił.
(te definicje kreuję na potrzeby tego bloga; podkreślam więc, że to moje osobiste spojrzenie - jeśli ktoś się spotkał z innymi, to prosiłbym bardzo by się z nami tym podzielił)
Jak się "ogołaca siebie ze wszystkiego co jest mną"?
OdpowiedzUsuńJa tego nie rozumiem:)A Ty?
Moherek
Leszku - a mnie skojarzyło się to z piosenką : "usta milczą serce śpiewa" serce śpiewa Panu pieśń dziękczynną, pieśń chwalebną, pieśń uwielbienia i pieśń oddania. Czyli serce sercu przekazuje to co jest najcenniejsze w życiu - miłość.
OdpowiedzUsuńMiłość za miłość, a taką rozmowę dwu serc nie da się wyrazić słowami; pozdrawiam Basia
16:10 To jest oczywiście najtrudniejsze w tej modlitwie i tak na prawdę nie do osiągnięcia poprzez własne doskonalenie modlitwy. Tzn. jest ono konieczne - tej modlitwy trzeba się uczyć, ale nie łudźmy się - tego sami nie osiągniemy. Co jest po naszej stronie? To, by na tę modlitwę nie przychodzić z własnymi myślami i jakimiś oczekiwaniami. O niebezpieczeństwach modlitwy będą najbliższe notki.
OdpowiedzUsuńTa aria operetkowa ma co prawda nieco inne słowa (usta milczą, dusza śpiewa), ale niewątpliwie w tym, co napisałaś, jest wiele intuicji - nasze usta mają milczeć (przy czym w tym wypadku chodzi również o myśli) - to raz, a dwa - miłość (z tym, że absolutnie nie chodzi o uczucia).
OdpowiedzUsuńLeszku -w kom.(9 październik 2008 19:29) jeśli nie chodzi o uczucia to o co chodzi?
OdpowiedzUsuńMoherek
Ja intuicyjnie rozumiem o co Ci chodziło gdy pisałeś notkę.
OdpowiedzUsuńAle zawsze nasuwa mi się taka wątpliwość, że może źle rozumiem. Albo,że jest ktoś kto rozumie to lepiej i pełniej. I jest on po to bym mogła się od niego dowiedzieć tego czego nie wiem:)
Moherek
jeśli nie chodzi o uczucia to o co chodzi? Wielkim niebezpieczeństwem w modlitwie kontemplacyjnej jest oczekiwanie jakiś przeżyć w warstwie emocjonalnej. One bywają, ale częściej przeszkadzają, niż pomagają w rozwoju duchowym, bo grożą powstawaniu niepotrzebnych przywiązań do tych przeżyć.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że po tej notce, którą świadomie napisałem bardzo lakonicznie, spodziewałem się raczej dyskusji na temat, czy to moje utożsamianie modlitwy serca i modlitwy kontemplacyjnej, jest słuszne. O samej modlitwie - jak konkretnie ona może wyglądać, a jak nie, jeszcze będzie.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że na razie mamy za mało informacji by podejmować dyskusję.
OdpowiedzUsuńTemat jest trudny i musimy zebrać potrzebną wiedzę by wymieniać poglądy:)
W tej chwili to ja sie mogę dzielić własnymi przemyśleniami a do dyskutowania to po prostu za mało wiem:)
Moherek
Oj, Moherku - trzeba było opisać wszystko w mailu. Jeszcze bardziej przyspieszę publikowanie poszczególnych notek.
OdpowiedzUsuńLeszku -czytam tą wymianę zdań pomiędzy Tobą a Moherkiem i myślę....myślę.... jak przemyślę i przetrawię to coś napiszę...może; pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńLeszku -to do kom. "Oj Moherku":) -może nie przyspieszaj. "Co nagle to po diable" he he
OdpowiedzUsuńIdźmy powoli i szukajmy najpierw woli Bożej a potem odpowiedzi na nasze pytania -tak myślę, że to najbezpieczniejsze podejście:)
Moherek
Pozwól mi...
OdpowiedzUsuńPozwól mi...
spocząć w Tobie
melodią piękną i jasną
niczym dźwięk kryształków
ocierających się o siebie na wietrze
pośród nocnej ciszy lata
nabrzmiałej tęsknotą
oczekiwania...
Pozwól mi...
zapomnieć o sobie
w subtelnej przędzy
Twoich silnych ramion
tętniących ciepłem i czułością
ukrytego pragnienia
ofiarowania siebie
bez reszty...
Pozwól mi...
żarem płomienia mojego serca
odcisnąć wieczną pieczęć
na Twoim sercu
pocałunkiem
słodszym niż miód
niż miód
najprawdziwszy...
Pozwól mi...
Rosairosa (http://adonai.pl/perelki/jezus/?id=81)