Jeśli stajesz przed Panem, stań ogołocona ze wszystkiego. Nie miej żadnych oczekiwań. Nie miej żadnych wyobrażeń. W tej modlitwie nie może być nie tylko słów, czy obrazów - nie może być nawet myśli.
Stań przed Chrystusem naga. Jedyne, co ma być w tobie, to miłość do Chrystusa - nic więcej.
Spójrz na to zdjęcie, które jest powyżej, wpatruj się w Niego i zapomnij o wszystkim.
Zapomnij o swoich planach, zapomnij o tym, co jest tobie koniecznie potrzebne, zapomnij o tym, bez czego nie możesz żyć, zapomnij... Teraz nic nie jest ważne - ważny jest tylko On.
Wpatruj się w Niego i o niczym nie myśl.
Popatrz na Jego Twarz. Popatrz na Jego rany. Popatrz, jak jest umęczony. Widzisz to? On doskonale rozumie Twoje umęczenie, bo sam go zaznał... On doskonale rozumie twoje cierpienie, bo sam cierpiał... On wie, co to znaczy być poranionym, bo sam miał ciało w ranach...
Ale zobacz - On jest również w hostii. Jaśnieje złotem monstrancji. To ta rana jaśnieje. Z niej bije blask!
Zapomnij o wszystkim.
Wpatruj się w Niego.
Przekonanie o tym, że nie potrafię się modlić mam już od dawien dawna. Ale gdy to wszystko czytam przekonuję się o tym jeszcze bardziej. Niestety to co czytam zdaje mi się bardziej mnie odstraszać niż osobiście do czegoś przekonywać. Może mi to kiedyś minie...
OdpowiedzUsuńNo to fatalnie, jeśli taki skutek w Tobie wywołałem. Zwróć jednak uwagę, że to jednak jest już wyższa szkoła jazdy; bardzo mocno podkreślam, że dla każdego (wbrew utartym poglądom), ale jednak wyższa. Tak więc nie przerażaj się porównaniem Twojej aktualnej modlitwy z taką, jaką tu opisuję. Po drugie jestem pewien, że przynajmniej raz w życiu zdarzyło Ci się uczestniczyć w adoracji - a więc masz do czego się odwołać we własnych doświadczeniach modlitwy. Adoracja, choć tak nie jest nazywana, jest właśnie taką modlitwą. I cały dowcip polega tylko na tym, by z tej modlitwy regularnie korzystać. Wówczas szybko się okaże, że ona wcale nie jest trudna, że właśnie sama płynie z serca. Jest tylko jeden warunek - wystarczy, że się kocha Jezusa. Właśnie miłość do Niego jest tym, co najbardziej podstawowe, najbardziej elementarne. Wystarczy, że my zapragniemy Go kochać, a On nam tę miłość da i na tej miłości zbuduje wszystko.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do wpatrywanie się w ten wizerunek, skupienia się na Nim i pozostawienia całej reszty Jemu. Taka jest modlitwa sercem.
Leszku - nie umiem sobie wyobrazić Jezusa wpatrując się w Hostię, ale za to kiedy wpatruję się w obraz jaki powstał dzięki wskazówkom siostry Faustyny, to mogę zapomnieć o Bożym świecie. Z tego wynika, że każdy z nas potrzebuje innych bodźców do pobudzenia naszych zmysłów. Niestety, modlitwa kontemplacyjna jest mi jeszcze bardzo ale to bardzo obca i niedostępna. Muszę się więc najpierw modlić się o dar i pomoc Jezusa w dojściu do tej metody kontaktu z Bogiem; póki co jestem ludkiem małej wiary, ale wierzę że dzięki pomocy i wsparciu modlitewnemu Maryi krok po kroku dotrę także do tego sposobu wielbienia Boga; pozdrawiam :):):):):) Basia
OdpowiedzUsuńDobrałem właśnie takie zdjęcie, by z jednej strony była monstrancja - chodziło mi o to, by odwołać się do doświadczeń, jak sądzę każdego, z adoracji. Z drugiej, by był wizerunek Chrystusa. Wydaje mi się, że na początek właśnie taki wizerunek powinien pomagać w modlitwie (choć oczywiście jakikolwiek obraz nie jest konieczny).
OdpowiedzUsuńI nie gadaj, że ta modlitwa jest dla Ciebie niedostępna.
Rzeczywiście -potrafię tak stanąć przed Nim -najczęściej niestety wtedy gdy jestem przygnieciona własną bezsilnością w obliczu nieszczęścia.
OdpowiedzUsuńMuszę się jeszcze wiele nauczyć.
Moherek
I wiesz -zrozumiałam jak cennym okresem życia jest starość:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Staruszku:)
Moherek
Gdy czytam słowa, które napisaleś odnoesze wrazenie, ze cos utracilam... ze utracilam dar tej modlitwy ;(
OdpowiedzUsuńjeszcze z 4 misiacce temu nie mialam "problemu" taka modlitwa... wystarczylo nawet krociotkie wystawienie Najswitszego Sakramentu i ja sie poprostu zatapialam w Milosci Pana... Teraz nie moge, w sumie nie wiem dlaczego... w mojeje glowie kolacze sie tysiac mysli
i choc staram sie, chociarz prosze Pana.... poprostu nie wiem DLACZEGO ;(
ale wierze, ze bedzie jeszczze mi dane trwac tak przed Panem, trwac tak, ze nic nie bedzie sie wiecej liczyc - tylko Ta nie zglebona Milosc ;)
pozdrawiam goraco i dziekuje za tego blooga. dziekuje ze JESTES ;))
~ Ania
Moherku, masz rację - ta bezsilność, jaka często nachodzi ludzi w wieku starszym jest bardzo pomocna w modlitwie:)
OdpowiedzUsuńAniu, ważne jest czy Ty nie możesz wytrwać w takiej modlitwie, czy też nie przynosi Ci takich owoców, jakie przynosiła wcześniej. Jeśli to drugie, to nie masz się czym martwić - oznacza to jedynie, że niepotrzebnie masz jakieś wyobrażenia co do tego, jakie te owoce powinny być. Powinnaś się pozbyć tych wyobrażeń (które jak sądzę, są pod ogólnym hasłem jak to miło trwać w takiej modlitwie i już będzie po problemie. Pamiętaj, to Pan wybiera, co jest Tobie potrzebne - i możesz być pewna On wie to najlepiej.
OdpowiedzUsuńNajwiększą pociechą Leszku jest to, że Pan wybiera to co jest mi potrzebne. Bez tej świadomości zagubiłabym się. Ale jeśli o tym pamiętam to wpatruję się usilnie w to co jest mi dane i....no właśnie -jestem na etapie pt."jak milo":)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne:)*
Moherek
Tylko żeby nie wyszło, że to jak miło to tylko na początku - to wraca. Mnie chodzi tylko o to, że owoce tej modlitwy są wielorakie; przy czym możemy być zawsze pewni, że wszystkie są dla nas najlepsze - nawet w tym okresie ciemnej nocy miłości (a może nawet szczególnie w tym okresie).
OdpowiedzUsuńLeszku cieszę się tym co jest:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dzięki:)*
Moherek
:)
OdpowiedzUsuńTak to prawda - Bóg potrzebuje nas , ale nic z nas....
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie. Oczy Pana Jezusa pewnie mają niepowtarzalny wyraz. Oby kiedyś udało się nam je zobaczyć...Pan Jezus jest jak piękny egzotyczny Kwiat, którego się trzeba naszukać...
OdpowiedzUsuńNa blogu http://monikatomalik.blog.deon.pl/2014/04/04/wiosenne-zapachy-wiary/#comment-1823, napisałam, że Pana Boga można porównać do pięknego kwiatu. Korzeniem jest Bóg Ojciec, bo od Niego pochodzi wszystko i my pochodzimy – jest On naszym Korzeniem. Kielichem kwiatu i płatkami jest Syn Boży, bo był w widzialnej postaci na ziemi. i być może zachwycał Swoim pięknem :-) zaś zapach tego Kwiatu to Duch Święty. Jest jak Wiatr – Zapach świętości.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne jest to porównanie. Bardzo :)
UsuńA wiesz, że tam gdzie był o. Pio unosił się zapach fiołków?
Tak. Wiem, czytałam o tym.
OdpowiedzUsuńPanie
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że jesteś
Jezu ukochany
Moja miłość pragnie Cię
Pozwól Jezu kochać się
Pragnę być
Pragnę tulić serce Twe
Westchnieniem jednać się
Oczami przesunąć chmury
Ujrzeć Cię
Marzę by dotknąć
Otworzyć serce swe
Pragnę Byś odpoczął w nim
Byś na zawsze był
Tulić się w ramionach Twych
Jezu mój Panie
Jak dobrze być u Twoich stóp
Dotykać piasku, po którym stąpasz
Móc za Tobą iść
Przy Tobie czuję się bezpieczny
Z Tobą chce zasnąć
Z Tobą chce wstać
Ty jesteś drogą mojego życia
Nią tylko podążać chcę
Nic nie musisz mówić
Tylko pozwól kochać się
Andrzej (http://adonai.pl/perelki/jezus/?id=80)